Co jest najważniejsze w życiu? Praca?
Pieniądze? Miłość? A może… zmysły? Odpowiedź na to pytanie można zobaczyć w
filmie „Ostatnia miłość na ziemi”, melodramacie w reżyserii Davida Mackenzie.
Gdy
przeczytałam opis filmu byłam trochę sceptyczna…. Myślałam: „kolejne
romansidło, gdzie Ona i On są w sobie zakochani, gdy na świecie jest
katastrofa!”. A po obejrzeniu… rzeczywiście, może trochę tak jest, ale film
jest na tyle wzruszający i obraz tak pięknie przekazany, że po prostu wierzymy
w tę opowieść i przesłanie, które niesie.
Film
zadebiutował na Festiwalu w Sundance w 2011 roku, gdzie stał się jednym z
najczęściej dyskutowanych tytułów. Zdobył także prestiżową nagrodę za
„najlepszy brytyjski film roku” na Festiwalu w Edynburgu. W Polsce premiera
odbyła się w 2012r.
„Ostatnia
miłość na ziemi” przedstawia przyszłość (lub jakąś alternatywną rzeczywistość),
w której wszystko wygląda jak w obecnym świecie, ale tylko pozornie. Sami
ludzie chyba też się od nas nie różnią. Susan (w tej roli Eva Green) jest
naukowcem, a Michael (Ewan McGregor) szefem kuchni. Przypadkiem spotykają się i
mimo, że ona jest zraniona po poprzednich związkach, a on jest samotnikiem, wkrótce
zakochują się w sobie. Tymczasem cały świat nagle zaczyna zmieniać się w
dramatyczny sposób... Ludzie zapadają na dziwną chorobę, która atakuje kolejne
zmysły, aż odbierze wszystkie... W pierwszej kolejności wpływa na emocje:
pojawia się niepohamowany smutek, a następnie straszna agresja. Nikt nie wie
jak zatrzymać tę pandemię i pozostaje tylko poddać się chorobie i nacieszyć
zmysłami, póki jeszcze się je ma. Mimo takiej tragedii- tracenia każdego z nich
po kolei, ludzie starają się początkowo przystosować do sytuacji. Gdy nie czują
smaku, nadal chodzą do restauracji Michaela, by cieszyć oczy i węch barwnymi,
pachnącymi posiłkami o zróżnicowanej konsystencji. Życie po prostu toczy się
dalej.
Film opowiada nie tylko o miłości w obliczu zagłady,
ale także o istocie człowieczeństwa- bo bez żadnego zmysłu nie jesteśmy już człowiekiem,
nie możemy bez nich wszystkich żyć. To dzieło to poetycka opowieść, osadzona w
deszczowych krajobrazach szkockiego Glasgow, zachwycająca melancholijnym
nastrojem i skromnością zastosowanych środków wyrazu. To naprawdę piękny, wzruszający i refleksyjny obraz. Widz
wie, że mimo nieuchronnych wydarzeń oraz tego, że katastrofa zabiera ludziom
wszystko, bohaterom nikt nie odbierze miłości.. Film zmusza więc do zatrzymania
się i docenienia tego, co w życiu najważniejsze- i może to banalne, ale znowu
najważniejsza okazuje się miłość…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz