Po całej serii książek J.K. Rowling
o chłopcu czarodzieju z wielką nadzieją oczekiwałam kolejnego dzieła autorki.
Zakupione jakieś pół roku temu spokojnie czekało na stosie książek, na swoją
kolej. W końcu przeczytałam. Nie powiem, ta książka nie powaliła mnie na
kolana. Po przeczytaniu powieści niezwykły talent autorki nieco mi
„spowszechniał”.
(Nie będę porównywać książki Trafny wybór z wielkim Harrym Potterem,
ponieważ każda z nich jest inna, każda wywołuje inne emocje i każda miała
trafić do innego odbiorcy).
Trafny wybór rozpoczyna się tak od tragicznego
wydarzenia w miasteczku Pagford, jakim jest śmierć jednego z radnych (Barrego Fairbrothera). Jak się jednak okazuje nie wszyscy
„kochali” mężczyznę, a jego „zniknięcie” mogło nie tylko wpłynąć na korzyść
Rady Gminy, ale również mieszkańców miasta. Odwieczny spór o dzielnice miasta
Fields – która według panujących opinii niekorzystnie wpływała na opinię miasta
oraz była siedliskiem patologicznych środowisk – w końcu mógł doczekać się
rozwiązania. Ta myśl stała się motywem przewodnim całego Pagford. Żądza władzy
i chęć rywalizacji teraz były punktem numer jeden. Rozpoczęła się walka o
miejsce w urzędzie. Rozpoczęła się nieuczciwa gra. Gra, w której utrzymanie
tajemnicy stało się najwyższą stawką.
Wszyscy mieszkańcy
miasta, silnie związani z Radą Gminy chcieli wybrać kandydata, który będzie nie
tylko ich wspierał, ale również przeciwstawi się wielu urzędnikom, którzy
staraliby się wpłynąć na niekorzyść miasta (w powszechnym mniemaniu).
Początkowo wiele osób garnie do zdobycia „stołka” w urzędzie jednak gdy na
światło dzienne wypływają informacje kompromitujące kandydatów cała sytuacja
diametralnie się zmienia. „Ktoś” podpisujący się pseudonimem „Duch Barrego
Fairbrothera” zaczyna wyciągać wszystkie brudy mieszkańców. Całe miasto
dowiaduje się o problemach Collina Walla, o lewych interesach Andrewa Prica i o
zdradach jakie dzieją się w rodzinie Mollisonów. Przez kilka informacji
zamieszczonych na forum publicznym kandydaci do Rady Gminy zaczynają obawiać
się o swoje dobre imię (jeśli jeszcze komuś takie zostało). Rozpoczyna się
jedno wielkie dochodzenie. Obywatele próbują rozwiązać zagadkę tajemniczych
postów zamieszczanych na oficjalnej stronie Rady Gminy – nikt jednak nie
przypuszcza, że informacje nie są umieszczane tylko przez jedną osobę.
Przez całą książkę
przeplatają się historię wielu rodzin i ich problemów. W większej mierze są to kwestie
trudne, o których w dzisiejszym świecie stara się nie rozmawiać. J. K. Rowling
na pięciuset stronach zawarła wszystkie problemy jakie mogą spotkać lub już
spotykają naszych sąsiadów, czy najbliższych.
Moje pełne euforii podejście do książki
szybko minęło. Mimo wielu interesujących wątków książka nie należy do
najciekawszych. Wszystkie informacje zostały „podane na tacy”. Nie ma żadnej
nuty tajemniczości, ani zaskakujących zwrotów akcji. To co miało dawać do
myślenia wydaje się oczywiste. A to co miało wciągać w fabułę, wydaje się pospolite.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz